poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Czy Best jest the best? - Part II

Natknęłam się na niego już prawie trzy lata temu (oczywiście przypadkiem ). Wówczas wydawał mi się być marnym kosmetykiem, sama nie wiem z jakiego powodu, pewnie przyczyniła się do tego cena i tandetne opakowanie.

Do najładniejszych raczej nie należy ;)
 Przypomniałam sobie o nim pewnej zimy, gdy na czole pojawił mi się wysyp małych krostek, na które nie działały żadne antybakteryjne czy przeciwtrądzikowe specyfiki  Nie jestem fanką lekarzy, a dermatologów i endokrynologów w szczególności, więc pierwsze kroki skierowałam do apteki.
Ileż to razy farmaceutka uratowała mi życie?
Okazało się, że wystarczyła 2-dniowa "kuracja" żelem Best i mój problem zniknął.
Od tamtej pory używam go po dziś dzień i z pewnością będę mu wierna przez dłuuugie lata.

Ale od początku...


Gdzie można go dostać?
Do wyboru mamy: stronę producenta albo apteki internetowe. Najlepsze jest to, że nie można go dostać nawet w aptece DOZ, a w internetowym "wydaniu" tej apteki, żel dostaniemy bez problemu. Powinnam ująć pół gwiazdki za dostępność, ale i tak zamawiam tam masę leków, a kliknięcie na ten żel nie stanowi problemu.
Nie, nie płacą mi za reklamę!

Co siedzi w tubce?
Po otwarciu tubki naszym oczom ukazuje się typowy przezroczysty żel, ale... o znanym nam już herbacianym kolorze nasz węch natychmiast poczuje charakterystyczny ziołowy zapach. Daleko mu jednak do zapachu ziołowego typowego dla szamponów, tu jest jakaś kosmiczna mieszanka.

Wybaczcie, nie zauważyłam, że jest aż tak brudny


Znowu herbatka
Czy działa?
A i owszem i na efekty wcale nie trzeba długo czekać. Przykład? Proszę bardzo - wczoraj obudziłam się z krostką na brodzie zakończoną wielkim białym czubem, 3 aplikacje w ciągu dnia i... dziś rano nie było po niej śladu. U mnie działa na wszelkiego rodzaju wypryski, ale z niektórymi trzeba trochę powalczyć.

Jak go stosować?
Ja osobiście myję twarz żelem lub mydełkiem, a następnie aplikuję małą kapkę tego świnstewka na krostkę, ilość żelu jest na tyle duża, że nie wysycha przez najbliższą godzinę i gdyby wyjść na miasto z marszu, to z pewnością rzucałaby się w oczy Po kilku godzinach albo samo się wszystko starło, albo wchłonęło, albo pozostało postacią przypominającą łuszczący się fragment skóry. Zazwyczaj aplikuję go 3-5 razy w ciągu dnia, grubszą warstwę na noc Nie czuć żadnego szczypania, pieczenia, swędzenia, ściągnięcia skóry. Odczuwamy jedynie lekki chłodek z racji tego, że mamy maleńką mokrą plamkę na twarzy




Czy jest wydajny?
Ojj przeokropnie. Trudno w to uwierzyć mając przed oczyma tubkę o pojemności 30ml, ale taka malizna przy rozsądnym dawkowaniu wystarcza na 4 miesiące. Oczywiście nie stosuję tego żelu codziennie ;) Kolorowe niespodzianki na twarzy zdarzają się u mnie niezwykle rzadko, ale jeśli już coś się śmie pojawić, to tępię gada nawet kilkanaście razy w ciągu dnia!

Taka ilość w zupełności wystarczyłaby na wysmarowanie żelem... całej twarzy

Biorąc pod uwagę skład i cenę (ostatnio kosztował mnie niecałe 6zł, teraz cena podskoczyła do 6,19zl) oraz ilość (tylko/aż 30ml), będzie gościł w mojej kosmetyczce dopóki go nie wycofają z produkcji.

Bioorganiczny masaż, czyli mega mocny zdzierak Bielendy

Sięgnęłam po niego w fazie ekscytacji nowymi kosmetykami Bielendy i po raz kolejny się nie zawiodłam.

Zawsze lubiłam mocne zdzieraki do ciała, ale testując coraz to nowe peelingi, nie znajdowałam tego, czego szukałam. W każdym mała ilość drobinek i cała masa mniej lub bardziej gęstego żelu. Swego czasu miłowałam się w przygotowywaniu rozsławionego na przeróżnych forach i blogach, peelingu kawowego, ale... receptury tam proponowane pozostawiały moim zdaniem wiele do życzenia. Peeling ma przede wszystkim złuszczać zbędny, martwy naskórek! Do nawilżania i pielęgnacji naszej skóry stworzono całą gamę przeróżnych kosmetyków.



Irytuje mnie więc, gdy kupuję zdzierak do skóry, a otrzymuję żel pod prysznic z mikroskopijną ilością granulek, które to w przeciągu minuty, rozpuszczają się i znikają bezpowrotnie!



Na algi do mycia ciała trafiam przypadkowo. Baaa, do chwili gdy przeglądając katalog "Zdrowie i uroda" na Allegro nie wyskoczyła mi aukcja z tym cudeńkiem, nie wiedziałam nawet o ich istnieniu. A, że cena była śmiesznie niska (licytacja od 1zł), czekałam w skupieniu na odpowiedni moment i... zaatakowałam w ostatniej minucie ;) I tak, płacąc 8zł z wysyłką, stałam się posiadaczką mojego pierwszego pudełeczka bioorganicznego masażera. 



Z chwilą gdy listonosz zapukał z paczką do moich drzwi, po jej odpakowaniu i zebraniu szczęki z podłogi (w życiu nie spodziewałabym się peelingu w postaci proszku), pognałam do łazienki  Faza testów zakończyła się sukcesem, więc jeszcze tego samego dnia wróciłam na Allegro ;) Kolejne 2 pudełeczka były moje!



PLUSY:
  • bardzo wygodna forma produktu (sypki granulat) zdecydowanie ułatwia jego dozowanie,
  • do produktu dołączona jest przezroczysta, plastikowa miarka - tą jednak od razu wyrzucam, bo jedyny sensowny sposób na jej przechowywanie, to chowanie jej wewnątrz opakowania... 
  • drobinki nie rozpuszczają się w wodzie - nareszcie mogę masować ciało tak długo, jak tylko mi się zamarzy - 10 min? bardzo proszę! 15? nie ma problemu 
  • zapaszek - początkowo mnie odrzucało na samą myśl o tym, że mam go użyć pod prysznicem, jednak z czasem go polubiłam; nie ma nic wspólnego z zapachem alg (te pachną jak sproszkowany pokarm dla rybek akwariowych), kojarzy się z czymś morskim, jest charakterystyczny i naprawdę trudno go z czymkolwiek porównać... świeżo-błotnisty...?
  • tak jedwabistą skórę miałam tylko po gąbce antycelulitowej Syreny, ale tę odradził mi dermatolog ze względu na jakieś wypryski na rękach. Odkąd stosuję ten peeling, moja skóra jest wręcz niewiarygodnie gładka; po każdym użyciu mam wrażenie jakby nabierała zdrowego koloru i blasku ;)
  • nareszcie czuję się naprawdę czysta stosuję 2 razy w tygodniu (w pozostałe dni sięgam po starą dobrą Syrenkę) i żadne podrażnienie nie występuje; fakt, bezpośrednio po wykonaniu peelingu skóra jest mocno zaczerwieniona, ale na miłość Boską dziewczyny, trzecie pumeksem po swoim ciele, pobudzacie krążenie, to jak skóra może się nie zarumienić?
  • wydajny - nie trzeba go wiele nakładać, by zedrzeć z siebie martwy naskórek; 1 opakowanie wystarcza mi nawet na 4 miesiące! 
 
ANI NA PLUS, ANI NA MINUS:
  • często spotykam się z opiniami jakoby ten peeling był totalnym bałaganiarzem siejącym spustoszenie w naszych łazienkach... cóż, stosując sypki produkt, którym nacieramy nasze ciało, raczej trzeba się liczyć z tym, że nieco nakruszymy i nabrudzimy... z peelingiem kawowym nie macie takich problemów? Z Bielendą jest o tyle dobrze, że w kontakcie z wodą "traci" on swoją zieleń ;) Jedyne co pozostaje na naszej skórze, to drobno zmielone bezbarwne drobinki z dodatkiem niewielkich czarnych ziarenek; wystarczy spłukać wszystko słuchawką i po kłopocie ;)
 MINUSY:

  • cena - nie oszukujmy się; pomijając promocje, musimy za niego zapłacić ok. 23zł... czy to nie lekka przesada? pozostaje czajenie się na Allegro i liczenie na to, że ktoś ośmieli się wystawić go na aukcji w rozsądnej cenie...
  • dostępność - z tym jest problem... szukałam go w drogeriach Jasmin (przez dłuższy czas na próżno, teraz widuję go na półkach), Rossmannie i kilku sklepikach sieci Drogerie Polskie. Gdy wchodził na rynek, o jego zakupie mogłam tylko pomarzyć, a i dziś nie wszędzie można go dorwać.
Z pewnością 3 opakowanie, które właśnie kończę, nie będzie ostatnim. 
No chyba, że pojawi się na rynku odpowiedni konkurent!

Czy Best jest the best? - Part I

Nigdy nie stosowałam toników, bo nie mogłam się do nich przekonać, a że moja cera nie dopominała się o tonik, to i nie widziałam powodu aby na siłę szukać kosmetyku-ideału.

Do tej pory każdy przetestowany przeze mnie tonik (używam słowa "przetestowany", bo tak naprawdę niewiele toników zużyłam do końca) sprawiał, że moja twarz stawała się albo ściągnięta (nieciekawe uczucie, tak jakby skóra na twarzy miała zaraz popękać), ale lepka (przez co czułam się na nowo brudna i korciło mnie, aby ponownie umyć twarz jakimś żelem), albo nabawiałam się takiego podrażnienia, że moje i tak już rozszerzone naczynka zaczynały się buntować i atakowały wielkim, piekącym rumieńcem.
Dla naczyniowca nie ma nic gorszego niż buraczane policzki, z którymi nie jest w stanie poradzić sobie ani najlepszy podkład w połączeniu z pancernikiem (Dermacol aż się prosi o takie określenie), ani kilkoma warstwami zielonego korektora...

Ponieważ jednak prasa kobieca i "panie z TV" aspirujące do tytułu "Chodzące Vademecum Kosmetologiczne" stale wmawiały mi, że tonik obok kremu nawilżającego jest absolutnym must have jeśli chodzi o pielęgnację naszej skóry, nie ustawałam w poszukiwaniach i trwoniłam kolejne złotówki na przeróżnej maści toniki.
Dlaczego Best jest the best? Bo dzięki niemu mogę trwonić te złotówki na coś innego ;)
Prostota przede wszystkim
Trafiłam na niego przypadkowo (tak, kolejny przypadek), a że producentem jest Herba Studio (kombinujecie teraz skąd kojarzycie tą firmę? Podpowiadam - Tisane, balsamy do paznokci. Już Wam świta? ), musiałam zmusić moją skórę do przyjęcia choć krztyny tego preparatu.

Obietnice producenta:


 

 Skład:



I jak? Nie jest źle, prawda?

Jak się prezentuję?
Look na nakrętkę
A nie mówiłam, że herbatka?
Mały brudasek ze mnie, nieprawdaż?

PLUSY:
  • przepiękny (choć to rzecz gustu - o gustach się nie dyskutuje, więc... darujcie mi) ziołowy zapach, mam wrażenie, że przemywam twarz nie tonikiem, a jakąś ziołową płukanką,
  • nie wysusza skóry, pewnie dzięki rezygnacji z faszerowania toniku alkoholem,
  • nie sprawia, że moje naczynka kipią z wściekłości, dzięki temu moja cera jest uspokojona i... ma normalny koloryt
  • przyjemny kolorek, herbaciany (jak dla mnie to ciekawostka, bo do tej pory stosowałam wyłącznie bezbarwne toniki, każda forma urozmaicenia jest wskazana ),
  •  wydajny - jedno opakowanie wystarcza mi średnio na 2 miesiące, a stosuję go rano i wieczorem niemal każdego dnia (ach te moje wady - czyt. lenistwo, brak konsekwencji w działaniu i...),
  • trudno mi ocenić jego właściwości polegające na zapobieganiu powstawania pryszczy itp. indywiduów na naszej twarzy, bo stosuję jednocześnie żele/mleczka do twarzy innych producentów, różniste kremy do twarzy (obecnie Himalaya, którą wkrótce zrecenzuję) oraz maseczki, tak czy inaczej od jakiegoś czasu na mojej buzi nie goszczą żadni nieproszeni krościaci "przyjaciele",
  • cena - dla mnie śmiesznie niska;na chwilę obecną doz.pl chce za niego 7,39zł,
  • opakowanie, a raczej jego kształt; (skąd spece z Herba Studio wiedzieli, że mam bardzo wąską półkę łazienkową, z której ciągle wszystko zlatuje roztrzaskując się z hukiem na płytkach? - swoją drogą, niech żyje zgrabność! ).
 ANI NA PLUS, ANI NA MINUS:
  • faktycznie mam wrażenie, że zmniejszył moje pory wielkości ziarna maku, do przyzwoicie się prezentujących niewielkich dziurasków widocznych tylko przy przyklejeniu nosa do lustra z 3-krotnym powiększeniem, ale... po odstawieniu toniku, wszystkie wielkie kratery wracają na swoje miejsce,
  • z matowieniem skóry, to jedna wielka bujda, ale nie oczekuję tego od toniku do twarzy (nawet od takiego, którego producent obiecuje twarz-maskę).
Macie ochotę na więcej "Besta"? 
Proszę bardzo, muszę tylko dorwać maseczkę oraz krem do twarzy, które jak na złość ciągle były niedostępne na doz.pl. A gdy już zrobili dostawę, to portfelik był pusty :(

Producent: Herba Studio
Dostępność: doz.pl
Pojemność: 160ml
Cena: 7,4zł
Moja ocena: 4,5/5

Zapowiedź - Essence znowu kusi... Tym razem owocowo

Essence nie śpi i postanowiło powitać tegoroczną wiosnę na owocowo.Jak głosi strona Essence:
"Nowa trend edycja essence “fruity” jest przepełniona owocową świeżością i kremową formułą. sorbet z truskawek, bananów, kiwi, pomarańczy czy owoców leśnych dostępny będzie już w kwietniu 2012. produkty w owocowych odcieniach o gładkiej konsystencji teraz dostępne także dla oczu, ust i twarzy".

Źródło: http://kezelese.hu/2012/03/30/cosnova-bloggertalalkozo-by-viki-essence-es-catrice-sajtotajekoztato/

Kiedy (i czy w ogóle :)) dotrze do Polski? Tego nie wiadomo... Tymczasem nasze niemieckie koleżanki buszują już w szafach essence i wybierają dla siebie owocowe nowinki.

 Przyjrzyjmy się jednak bliżej najnowszej limitce!

 OCZY:
Sorbet dla twoich powiek, czyli cień o delikatnej kremowej konsystencji dostępny w trzech kolorach:
01 peach beauty
02 banana joe
03 one kiwi a day
 USTA:
Mniam mniam! Smakowity i pielęgnujący balsam do ust dostępny w dwóch owocowych smakach i kolorach:
01 peach beauty
02 very cherry.

 TWARZ:
Orzeźwiające, przepiękne wykończeni, czyli róż do policzków o kremowej konsystencji, który perfekcyjnie uzupełni twój wiosenny look dzięki intensywnemu różowo-czerwonemu odcieniowi.
Dostępny wyłącznie w kolorze: 01 smoothie operator.


PAZNOKCIE:
  • LAKIERY DO PAZNOKCI:
Poszukiwane: owocowe kolory! Tak kolorowe i połyskujące jak wiosna – dostępne w 5 kolorach:
 01 banana joe
 02 peach beauty
03 very cherry
04 one kiwi a day
05 mashed berries

  •  LAKIER NAWIERZCHNIOWY:
Fantastyczna truskawka! Zapachowy lakier nawierzchniowy jest super owocowy i nadaje twoim paznokciom uwodzicielskiego, świeżego zapachu truskawki.
Dostępny w wersji: what else - 01 smells like strawberry.

  • NAKLEJKI NA PAZNOKCIE:
Małe owocowe naklejki na paznokcie – absolutny eye-catcher sezonu! Stylizacja paznokci zajmuje tylko kilka sekund. Zestaw zawiera klej do aplikacji. Wszystkie fashionistki muszą je mieć!
Dostępne w wersji: 01 fruit punch to go.

  • WYGŁADZAJĄCY LAKIER NAWIERZCHNIOWY:
Owocowe paznokcie przez długi czas: po prostu nałóż wygładzający lakier nawierzchniowy na udekorowane paznokcie.
Dostępny w wersji: 01 stay fruity.


Zdecydujecie się na coś? Mnie kuszą póki co jedynie balsamy i 2 z lakierów do paznokci...

niedziela, 15 kwietnia 2012

Dr Duda - uda się, czy się nie uda? - part II

Bez zbędnych wyjaśnień, od razu przejdę do omawiania odżywki ;)

Zdjęcie pochodzi ze strony internetowej http://www.drduda.pl/
Tu producent zdecydował się rozszerzyć opis z etykiety na swojej stronie internetowej.

Etykieta głosi:
- na 30-60 min. przed myciem głowy, zmoczyć włosy, nanieść odżywkę i opuszkami palców delikatnie wmasować w skórę i włosy;
- następnie spłukać obficie ciepłą wodą i myć głowę szamponem uzdrowiskowym (Dr Duda);
- stosować 2-3 razy w tygodniu;
- wstrząsnąć przed użyciem!
- zawartość substancji biologicznie czynnych: nafta kosmetyczna, cholesterol, olejki: rycynowy, tymiankowy i rozmarynowy.

A co z działaniem?:

   1. przeciwłojotokowe
   2. przeciwłupieżowe
   3. wzmacniające cebulki włosowe

Składniki:
Water, Petroleum, Ricinis Communis Oil, Polyacrylamide (C-13-14 isoparaffin) laureth-7, Methylparaben, Cholesterol, Thymus Vulgaaris Oil (composition), Rosmarinus Officinalis Oil (composition).



Opis pochodzący z http://www.drduda.pl/:
PETROSTEROL ( Dr Duda) jest kosmetykiem medycznym, w którym zastosowano bardzo oryginalną kompozycję substancji aktywnych biologicznie oddziaływujących na skórę głowy i włosy poprzez:
    * dokładne oczyszczenie z wszelkich zanieczyszczeń, przywrócenie prawidłowego wydzielania łoju oraz skuteczne zahamowanie złuszczania się skóry owłosionej,
    * zmniejszanie zaczerwienienia i likwidację świądu,
    * poprawę i stymulowanie krążenia w naczyniach włosowych w systemie brodawkowo-cebulkowym skóry głowy, gdzie dokonuje się wzrost włosów oraz wzmocnienie włosów słabych,
    * delikatny masaż emulsjożelem nawilża skórę i włosy, dzięki czemu włosy stają się lekkie, sprężyste, mocne i lśniące oraz mniej wrażliwe na wpływy hormonalne i niekorzystne czynniki atmosferyczne,
    * zapobieganie elektryzowaniu się włosów i ułatwienie ich rozczesywanie i modelowanie.

Cytując dalej źródło podaję szczegółowy opis działania poszczególnych składników:
"Cholesterol - fizjologiczny składnik naszego organizmu, łatwo i szybko penetruje wgłąb skóry, włosów i paznokci, emulguje i przyspiesza wydalanie zbędnych złogów tłuszczowych z owłosionej skóry głowy. Dzięki niemu na skórze głowy powstaje "depot" pozostałych składników odżywki PETROSTEROL, dzięki czemu wydłuża się ich oddziaływanie odżywczo-pielęgnacyjne. Hamuje dyfuzję wody ze skóry i włosa regulując ich prawidłowe nawilżanie. Zawartość cholesterolu w skórze zmniejsza się wraz z wiekiem, co niekorzystnie wpływa na skórę. Bardzo niski poziom cholesterolu w skórze występuje u łysiejących mężczyzn i kobiet oraz u osób z łuszczycą.
Olejek rycynowy - działa łagodząco i powlekająco na skórę głowy oraz pobudza wzrost włosów dzięki zawartości glicerydów kwasu rycynowego. W PETROSTEROL-u pełni on jednocześnie funkcję dobrego nośnika dla olejków eterycznych oraz środka odżywczego dla skóry głowy i pielęgnacyjnego włosy, współdziałając w tym kierunku z cholesterolem.
Nafta kosmetyczna - pielęgnuje włosy, zapobiega ich elektryzowaniu się, ułatwia rozczesywanie i modelowanie włosów oraz poprawia ich wygląd poprzez nadanie im elastyczności i naturalnego połysku.
Olejek rozmarynowy -pobudza krążenie krwi, w skórze wpływając stymulująco na wzrost włosów, działa ściągająco, dezynfekująco i odświeżająco na owłosioną skórę głowy. "Pobudza w sposób istotny statystycznie uwalnianie cytokin angiogennych poprzez leukocyty, co sprzyja wybitnie poprawie skóry i jej regeneracji" (opinia Zakładu Immunologii PAN).
Olejek tymiankowy - posiada bardzo silne właściwości antyseptyczne, przewyższające nawet fenol. Praktycznie działa na wszystkie bakterie gram-ujemne i gram-dodatnie, jak również antybiotykooporne oraz drożdżaki. Delikatnie rozszerza naczynia krwionośne w skórze głowy, działa przeciwświądowo, a przede wszystkim oczyszcza skórę głowy "sprzątając" ją z zakażeń bakteryjnych, drożdżaków i zarodników grzybów chorobotwórczych."

Co ja o nim myślę?
PLUSY:
  • tak jak w przypadku szamponu baaardzo przypadł mi do gustu zapach tej emulsji - świerkowy/leśny/sosnowy, ciężko to określić, w każdym bądź razie nie ma nic wspólnego z szamponami ziołowymi lub innymi, których producenci uparli się na nuty owocowo-kwiatowe, ja nie wyczuwam w nim ani tymianku ani rozmarynu...
  • choć zawiera olejek rycynowy i naftę kosmetyczną, ani trochę nie sprawia, że włosy stają się obciążone, szybciej się przetłuszczają, a tego najbardziej się obawiałam,
  • świetnie się go zmywa i to nie tylko szamponem dr Dudy, wystarczy byle jaki szampon i po chwili emulsji nie mamy ani na włosach ani na skórze głowy!
ANI NA PLUS, ANI NA MINUS:
  • faktycznie zmniejsza problemy z elektryzowaniem się włosów, ale... jedynie zmniejsza, ostatnio miałam tak naelektryzowane włosy, że "kopała" mnie nawet klamka i klucze, gdy wróciłam do tego "emulsjożelu" problem ustał, ale podczas czesania nadal kosmyki latają wokół głowy
  • cena - nie jest najniższa, biorąc pod uwagę pojemność - przypominam, że to zaledwie 200ml (płacę za niego 9-10zł), ale pozwala na wypróbowanie bez obawy o zrujnowanie budżetu domowego.
MINUSY:
  • strasznie wodnista konsystencja, przypomina nieco zgęstniałe mleko albo śmietanę 36% aniżeli jakąś emulsję... o żelu już nie wspominając; o ile nie przeszkadza to przy wylewaniu produktu na dłoń, o tyle jego formuła staje się kłopotliwa podczas nanoszenia Petrosterolu na włosy... że już nie wspomnę o katuszach jakie się przeżywa, starając się wysiedzieć z tym "cudeńkiem" na głowie przez godzinę!
  • wydajność - taka butla wystarcza mi na 10 aplikacji - jak dla mnie to mało, bo odżywki zużywam średnio przez 2 miesiące, a Petrosterol wykańczam po miesiącu i to przy stosowaniu co 2-3 dni; zdecydowanie bardziej wydajne są olejki do włosów (choćby Amla, w przypadku której 100ml wystarcza mi na 2 miesiące, a stosuję ją 3-4 razy w tygodniu),
  • ani nie pobudził u mnie wzrostu włosów, ani też nie zapobiegł ich nadmiernemu wypadaniu, a to właśnie miałam osiągnąć dzięki stosowaniu tego "cudu" z cholesterolem i olejem rycynowym,
  • wcale nie sprawia, że włosy stają się miękkie, lśniące, nawilżone, nie odniosłam również wrażenia, że po użyciu tego czegoś moje włosy są dogłębnie oczyszczone...
  • czy ułatwia rozczesywanie włosów? wątpię, zwłaszcza, że producent zaleca by zmywać ten produkt z włosów przy użyciu szamponu, który w moim przypadku sprawiał, że nie mogłam się rozczesać bez stosowania żadnej odżywki...
  • absolutnie nie ma żadnego wpływu na ograniczenie wydzielania łoju, stosowałam go regularnie przez 2 miesiące, co 2-3 dni, trzymałam na głowie zdecydowanie dłużej niż to zaleca producent (najczęściej 2-4h), a i tak włosy musiałam myć z taką samą częstotliwością jak to miało miejsce zanim sięgnęłam po Petrosterol...
Odstawiam go już raczej bezpowrotnie...
Pozostało mi wypróbowanie innych specyfików Dudy:
- żelu przeciwtrądzikowego Acne-Mineral,
- maski siarczkowej do ciała,
- żelu rokitnikowego, 
- żelu borowinowo-solankowego,
- żelu siarczkowego do kąpieli i aromaterapii...

Jeśli zdobędę się na odwagę, by zakupić któryś z tych specyfików, nie omieszkam wystawić stosownej recenzji ;)

Producent: P.P.H.U. Bio-Galen
Dostępność: doz.pl
Pojemność: 200g
Cena: 11zł
Moja ocena: 2/5

Dr Duda - uda się, czy się nie uda? - part I


Mam poważny problem z moimi włosami. Nie dość, że nadmiernie wypadają (o tym więcej w jednym z kolejnych postów), to jeszcze przetłuszczają się jak oszalałe, raz są oklapnięte, a innym razem puszą się i elektryzują. No i... mają potworną tendencję do kołtunienia.

Za wszelką cenę staram się więc znaleźć wreszcie szampon idealny. Moja droga póki co obejmuje więcej kosmetycznych wpadek, aniżeli sensownych przygód, które mogłyby zakończyć się dłuższym romansem...
Testuję na sobie wszystko, co mi wpadnie w ręce. Szampony, to chyba jedyny kosmetyk, w przypadku którego jestem w stanie przymknąć oko na zawyżoną cenę ;)

Osobiście więcej wiary pokładam w kosmetykach aptecznych niż drogeryjnych. Gdy więc usłyszałam o produktach dr Dudy, pognałam do apteki. Jakież było moje zdziwienie, gdy po odwiedzeniu kilku z nich, w każdej zamiast kosmetyków widziałam jedynie zdziwienie na twarzach farmaceutek...

Pozostało mi złożenie zamówienia na doz.pl - swoją drogą, to bardzo dobry sposób na zdobycie leków (także na receptę) oraz przeróżnej maści produktów, nie tylko medycznych. Oszczędzamy podwójnie! Po 1, jeśli mamy w naszym mieście aptekę wspierającą program "Dbam o zdrowie", mamy również darmową dostawę zamówionych rzeczy do apteki. Po 2, wszystkie leki i kosmetyki dostępne na doz.pl, nie mają naliczonej wysokiej marży. Na chłopski rozum - kupując coś w stacjonarnej aptece zapłacimy więcej, niż zapłaciłybyśmy zamawiając to samo w aptece internetowej ;)

W moje kosmate rączki wpadły:
  • Szampon uzdrowiskowy mineralny z biosiarką - SPA (Sanus Per Aquam - Zdrowie przez wodę)
  • Petrosterol - czyli emulsjożel - odżywka do skóry głowy i pielęgnacji włosów

Przepraszam za stan etykiet, wyjaśnienie poniżej ;)

By nie namieszać Wam w głowach, rozdzielę to na dwie recenzje.

Na pierwszy ogień - SZAMPON.

Zdjęcie pochodzi ze strony internetowej http://www.drduda.pl/
Niewiele można napisać. Producent na etykiecie zamieścił podstawowe informacje:
- nanieść szampon na zmoczone włosy, delikatnie masować opuszkami palców do uzyskania piany;
- dokładnie spłukać, w razie konieczności czynność powtórzyć - standard
- stosować 2-3 razy w tygodniu - ooo, tu mamy niespodziankę, na wielu szamponach zaznaczono, że można ich używać codziennie
- przed zastosowaniem szamponu zaleca się odżywkę Petrosterol - reklama, czy może oba produkty się uzupełniają?
- zawartość substancji biologicznie czynnych: woda mineralna siarczkowo-siarkowodorowa słona, solanka jodkowo-bromkowo-wapniowo-magnezowa, olejki eteryczne - uuu, przyprawia o zawrót głowy ;)
- dodatkowo na etykiecie zamieszczono obietnice producenta:
  1. wzmacnia i odżywia cebulki włosowe
  2. poprawia ukrwienie skóry głowy
  3. przeciwłupieżowy
  4. przeciwłojotokowy
Skład: Sulphide Sulphide Hydrogen Salty Mineral Water, Sodium Laureth-2 Sulfate, Sodium Chloride, lodine-Bromine-Calcium-Magnesium Saline, Glycerine, Etanol, Sodium Benzoate, Methylparaben, Rosmarinus Officinalis Oil (Composition), Lavandula Officinalis Oil (Composition), Lactic Acid.


Moje wrażenia:
Szampon nabyłam ponad rok temu, gdy zmagałam się z nadmiernym wypadaniem włosów. Latałam po dermatologach, stosowałam droższe lub tańsze specyfiki (ten należy do tych najtańszych), w końcu okazało się, że przyczyn złego stanu włosów należy poszukiwać w braku równowagi hormonalnej. Tak czy inaczej szampon ten polecony mi został przez DOBREGO dermatologa (podejrzewam, że w przeciwnym wypadku nigdy bym na niego nie natrafiła, bo nigdzie nie widziałam reklamy produktów Dudy, nawet na ulotkach aptecznych, które hurtem zgarniam do domu).
Zużyłam już ponad 11 butelek, ale wreszcie zdecydowałam się podziękować mu za współpracę i nigdy więcej po niego nie sięgać!

PLUSY:
  • zapach - jak dla mnie szampon, który pachnie lasem świerkowym to niezły kosmetyk, do tej pory trafiały się albo kwiatowo-owocowe, albo typowo ziołowe - tu mamy autentycznie las zamknięty w butelce; zastosowane olejki eteryczne są mocno wyczuwalne... pomieszanie mocnego ziołowego naparu z leśnym płynem do kąpieli ;)
MINUSY:
  • ten szampon jest w rzeczywistości bezbarwną wodą, praktycznie wcale nie ma żelowej konsystencji, gdy przechylimy butelkę do góry dnem, z butli cieknie szampon jak woda z kranu (ciurkiem!!!), a bynajmniej otwór nie jest zbyt duży... szampon jest tak rzadki, że przecieka między palcami, 
  • absolutnie nie tworzy żadnej piany, czy naniosę na włosy kapkę, czy 1/4 butelki, czy masuję delikatnie czy trę łapami po włosach, tworzy się coś co przypomina pianę jaka powstaje podczas mycia rąk jakimś kiepskim mydłem w kostce...(a myślałam, że to Radical jest hitem wśród najsłabiej pieniących się szamponów do włosów...),
  • o ile radzi sobie ze zmyciem tłustawej warstwy z włosów (mam tu na myśli sebum), o tyle nie zmywa u mnie żadnych kosmetyków (ani pianki, ani żelu, ani lakieru), mimo powtórnego mycia, po wysuszeniu włosów nadal czuję to, co miałam przed kąpielą na głowie... od niedawna zaczęłam bawić się w olejowanie włosów - z tymi również sobie nie radzi... włosy musiałabym nim myć 3 razy, by cokolwiek usunąć!
  •   niespełnione obietnice:
a) szampon miał wzmacniać i odżywiać cebulki włosowe i poprawiać ukrwienie skóry głowy - dzięki temu ponoć miało wypadać zdecydowanie mniej włosów, u mnie jak wypadały, tak wypadają... producent zaleca mycie nim włosów co 2-3 dni, ja myłam codziennie, a mimo to nie zauważyłam żadnego efektu, po 3-miesięcznej kuracji (mycie włosów Dudą codziennie!, czyli 3 razy częściej niż to zaleca producent), stan włosów nie uległ żadnej poprawie; stan moich włosów wracał do normy, gdy odstawiłam Dudę i sięgnęłam po inny specyfik...
 b) przeciwłupieżowy - a to dziwne, bo podczas jego stosowania nabawiłam się łupieżu (z nieznanego mi do tej pory powodu),
c) przeciwłojotokowy - taaa, to ciekawe dlaczego po umyciu włosów o godzinie 6, wieczorem miałam na głowie tłuste strąki? przy zwykłych szamponach włosy mogę myć co 2-gi dzień...
  •  wydajność - przez konsystencję i brak piany, przy jednorazowym myciu zużywam taką ilość szamponu, że butelka wystarcza mi średnio na 6-8 myć - jak na butlę 200ml trochę kiepsko... ale w przeciwnym razie nie jestem w stanie pokryć szamponem włosów, które sięgają mi do połowy pleców i są rzadkie,
  • butelka - twardy, biały plastik, przez który nie sposób podejrzeć ile szamponu nam pozostało,
  • naklejka/etykieta na butelce - wykonano ją z badziewnego papieru, który po 1 myciu włosów nieestetycznie odkleja się od butelki i zadziera do góry (co widać na zdjęciu - szampon po 4 użyciach, odżywka po 2),
  • cena - bywały lepsze szampony nawet i za 5zł...
  • potwornie plącze włosy.
Kupowałam go tylko dlatego, że konsekwentnie używam Petrosterolu z tej samej firmy, a producent zaleca, aby oba środki stosować jednocześnie...

Kusi Was skład? Wypróbujcie go, na własną odpowiedzialność ;)

Producent: P.P.H.U. Bio-Galen
Dostępność: doz.pl
Pojemność: 200g
Cena: 11zł
Moja ocena: 2/5

Crystal Body Deodorant Stick, czy rzeczywiście działa, tak jak działać powinien?

Poza granicami naszego pięknego kraju ten dezodorant bije wszelkie rekordy popularności... baaa, doczekał się własnej strony internetowej, a na jednym z portali posiada na dzień dzisiejszy aż 235 opinii, z czego większość jest jak najbardziej pozytywna.

Ale przejdźmy do sedna sprawy.
Zdaniem producenta, Crystal jest na tyle wydajny, że przy regularnym stosowaniu, będziemy mieli możliwość nacieszyć się nim przez okres aż 12 miesięcy. Na dowód przedstawia "prognozowane" zużywanie się sztyftu w kolejnych miesiącach.


Ja jednak odnoszę wrażenie, że Crystal jest jeszcze bardziej wydajny! Mam go od sierpnia zeszłego roku, i choć teraz nie używam go codziennie (testuję przeróżne dezodoranty i antyperspiranty), sięgam po niego przynajmniej 3 razy w tygodniu, stosując go w okolicy pach oraz na stopy (czasem dochodzą do tego także dłonie), nie zużyłam nawet połowy sztyftu!

Produkty Crystal na chwilę obecną posiadają dość rozbudowany asortyment. Nie wiedzieć czemu, producent podzielił je na swojej stronie internetowej w przedziwne kategorie...
Zdjęcie pochodzi ze strony http://www.thecrystal.com/
Odnosząc się więc do tego, stworzę własną klasyfikację.
  • Crystal Original Dezodorants - a wśród nich: recenzowany dezodorant w sztyfcie/kamieniu, dezodorant w sprayu, dezodorant roll-on, tzw. sport rock deodorant (czyli nic innego jak kryształ w jego naturalnej postaci, pozbawiony opakowania), dezodorant w sprayu do stóp oraz (absolutna nowość) - tzw.body deodorant towelettes.
  • Crystal Essence Scented Deodorants - także i tu do wyboru mamy spray, roll-on i towelettes, ale tym razem dodatkowo dokonujemy wyboru między wersjami zapachowymi: lawenda i biała herbata, rumianek i zielona herbata oraz owoc granatu.
Producent na swojej stronie internetowej daje nam również możliwość zakupienia tzw. trial packs. 2 sztyfty w wersji podróżnej + 35 chusteczek zapakowane w piękną torbę, 2 sztyfty miniaturki + 2 chusteczki i dostępny tylko w wersji original komplecik składający się z: dwóch małych sztyftów w wersji miniaturkowej, dezodorantu w kulce oraz 6 chusteczek.

 

By oceniać ten produkt należy przede wszystkim poznać różnice między pojęciem "dezodorant" oraz "antyperspirant"... Od dezodorantu należy oczekiwać maskowania zapachu. Jeśli pragniemy zapobiec poceniu, sięgnijmy po antyperspirant...

Biorąc do ręki nowy, nieużywany kryształ, możemy zauważyć na jego powierzchni niewielkie otworki.

Począwszy od pierwszego użycia, wszystko się wygładza i kryształ nabiera połysku
.



PLUSY:
  • wygoda i przyjemność stosowania - od dosyć dawna cierpię katusze z powodu nadmiernej potliwości, przetestowałam już masę preparatów (Antidral, Driclor, Etiaxil - obie wersje, Bloker Ziai, przeróżne antyperspiranty, których już nie sposób zliczyć oraz... jego odpowiednik znany w Polsce jako Super Deo - również kryształ ałunu), ale każdy z nich posiadał pewne wady (a to odbarwiały niektóre fatałaszki, a to podrażniały skórę, a to przyczyniały się do powstawania nieciekawych wykwitów skórnych), ten jako jedyny zdaje się być pozbawiony jakichkolwiek wad, które mogłyby uprzykrzyć życie (czyt. nie odbarwia, nie podrażnia - i to nawet nałożony tuż po depilacji pach zwyczajną maszynką do golenia, itd.)...
  • skuteczność działania - liczyłam na to, że ten preparat zacznie działać dopiero wtedy, gdy skóra do niego przywyknie... tymczasem kąpiel, mach mach sztyftem i... następnego dnia ani grama nieprzyjemnych zapachów; efekt utrzymuje się u mnie nawet jeśli odstawię sztyft na 2 dni, więc obecnie nie widzę konieczności stosowania go dzień w dzień...
  • fantastyczny skład - jak zapewnia producent, nie zawiera (ponoć) szkodliwego dla zdrowia aluminium chlorohhydrate, który podejrzewany jest o zwiększenie ryzyka zachorowań na raka... składnik ten zawiera większość (o ile nie wszystkie) antyperspiranty dostępne na rynku (m.in. Rexona, Dove),
  • estetyczne opakowanie, acz... ma ono swoje wady,
  • wydajność - używałam go codziennie przez okres 1 miesiąca, później zaczęłam go stosować raz na 2 lub 3 dni, do dziś kryształu wystaje z opakowania na tyle dużo, że nie mam potrzeby wysuwania go z opakowania; jak na moje oko, z pewnością na rok wystarczy
  • po prześledzeniu informacji na temat ałunu, poznałam jego kolejne zastosowanie - łagodzi podrażnienia i przyspiesza gojenie się ran; wypróbowałam to na własnej skórze; obecnie korzystam z niego za każdym razem, gdy padnę ofiarą drapania przez siostrzenicę albo... skaleczę się podczas depilacji działa idealnie, skóra faktycznie się goi znacznie szybciej, nie powstają żadne blizny, a i nieprzyjemne pieczenio-szczypanie znika błyskawicznie.

ANI NA PLUS, ANI NA MINUS:
  • cena - z pozoru koszt ok. 25zł za jakiś tam dezodorant to sporo, ale biorąc pod uwagę jego wydajność... w ciągu roku na standardowe antyperspiranty wydałybyśmy ok. 48zł licząc średnio po 8zł na dezodorant, który wystarczy na 2 miesiące stosowania!

MINUSY:
  • dostępność - przeleciałam 4 apteki, w końcu się poddałam i pognałam do Rossmanna; nie zapominajmy, że nie każda z nas ma w swoim mieście większe drogerie... a nawet jeśli, to i tak nie możemy zaopatrzyć się we wszystkie możliwe wersje Crystal-a. Na chwilę obecną w Rossmannie można nabyć jedynie kulki, sztyft oraz spray. Chusteczek tam nie uświadczycie... Jeśli jest inaczej, wyprowadźcie mnie z błędu ;)
  • niewygodne opakowanie... producent zaleca by przy każdym użyciu zamoczyć dokładnie kryształ pod wodą... i tu pojawia się problem! by tego dokonać należy albo wykręcić większą część sztyftu (ryzykując, że się złamie lub wypadnie!), albo wysunąć sam koniuszek i wpakować sztyft pod strumień wody... w drugim przypadku woda niepostrzeżenie dostaje się do opakowania i wycieka z niego w miejscu, gdzie znajduje się pokrętło do wysuwania sztyftu... podczas aplikacji wesoło mknie strumyczkiem po dłoni, więc koniec końców jestem cała mokra, ale... znalazłam patent! wychodzę spod prysznica i jeszcze przed osuszeniem tych okolic ręcznikiem, przecieram je sztyftem i pozostawiam do naturalnego wyschnięcia,
  • (a ta znowu o opakowaniu...) - plastik, z którego zostało ono wykonane jest zbyt kruchy i delikatny jak na swoją zawartość... kryształ do najlżejszych nie należy, więc nietrudno go uszkodzić, zwłaszcza używając go codziennie przez okres kilku(nastu) miesięcy. Ja swój sztyft traktowałam z należytym szacunkiem - czekał na mnie grzecznie na półce, wysuwałam go ostrożnie, a po użyciu delikatnie zbierałam nadmiar wody ręcznikiem papierowym i odkładałam na miejsce... Pewnego pięknego dnia podczas wysuwania... trach! coś chrupnęło, a na moją dłoń wysunął się sam sztyft ;) 
Tak więc teraz można powiedzieć, że nie jestem posiadaczką deodorant stick, ale sport rock deodorant!

Jeśli po jego wykończeniu nadal będzie go można dorwać w Rossmannie, z pewnością nabędę kolejne opakowanie.

Producent: Crystal
Dostępność: strona producenta, sklepy zagraniczne, Rossmann
Pojemność: 125g
Cena: ok. 25zł
Moja ocena: 5/5